Co ty tam wiesz, jedynka była zajebista, pocisło się ją na dyskietkę i heja do kumpli na turnieje:-). Pamiętam jakby to było dziś kiedy po pierwszym zwycięskim sezonie Adasia, założyłem się z kumplem , że za rok też wygra puchar. Oczywiście kasy nie dostałem ale cały czas oczekiwania na "kolejną zimę" wetowałem sobie zwycięstwami w DSJ. Kumpel na parterze, ja na pierwszym i drugi na 3cim:-P. Ileż to się nocek zarwało na rywalizacji:-). Po jakimś czasie grałem z nimi lewą ręką bo poziomem mi nie dorównywali:-). No a później jakiś talent wymyślił manipulacje wiatrem i też ubaw był niezły.. Ehh, co to były za lata:-)
Haha. Jak już tak "udziwniacie" spróbujcie zrobić konkurs kto skoczy najbliżej i się nie przewróci :)
A najlepszym symptomem mistrzostwa tej gry jest fakt że po dziś dzień jest ona w użyciu. Ostatnio byłem świadkiem pojedynku młodego bibliotekarza i ochroniarza biblioteki ;p