Najnowszy film Juliusza Machulskiego to niestety porażka na całej linii. Intryga jest nadmiernie skomplikowana, a mimo wszystko ostateczny twist da się bardzo wcześnie przewidzieć. Motywacja wrabiających jest ledwo nakreślona, wrabiany początkowo przedstawiany jest jako inteligenta i spostrzegawcza osoba, a daje się wykiwać jak dziecko. Dochodzą kompletnie niepotrzebne ciągnące się w nieskończoność sceny „historyczne”. Jak na komedię kryminalną niewiele jest tu scen które potrafiłyby rozśmieszyć widza. Jedyne, które przychodzą na myśl, te z Jackiem Braciakiem, po pewnym czasie bardziej żenują niż bawią swoją absurdalnością . Po obejrzeniu tego filmu zapamiętamy właściwie tylko postać kandydata na prezydenta i Cezarego Pazure ukazującego się w jednej scenie, ale to bardziej zasługa jego charakteryzacji i głosu à la Sid z Epoki Lodowcowej.
Zdecydowanie odradzam.
Pazura to chyba zagrał w dwóch scenach prawda? ;) Braciak trzyma poziom, wysoki!, do końca. A co do intrygi to nie jest skomplikowana, a zagmatwana i o to przecież w takich filmach chodzi ;) Do śmiechu na lato komedyjka się nadaje ;)
To prawda, Pazura pojawia się w innej scenie, ale to ta z końcówki filmu ma szanse zostać zapamiętana na dłużej ;)
Wydaje mi się, że jednak tak, zwłaszcza gdy wchodzi na krzesło i zakłada na głowę to co my wiemy :D
Niestety, ale ja osobiście nie przepadam za Braciakiem, jego obecność najzwyczajniej w świecie mnie irytuje. Dlaczego? Sam nie wiem. Mało jest polskich aktorów których naprawdę sobie cenie, to samo reżyserów i scenarzystów. Na pewno nie zagrał tragicznie, ale wysoki poziom też to nie jest.
Czyli rzecz gustu, to normalne, że tak o nim piszesz skoro za nim nie przepadasz ;) O dziwo, ja nigdy nie przepadałam za Pazurą, ale w ostatniej scenie zebrał u mnie plusy :)
Pazure akurat sobie cenię, ma na koncie wiele dobrych, a nawet bardzo dobrych ról. W "Volcie" to akurat pojawił się w dwóch, może trzech scenach, ale wniósł wiele pozytywów do całokształtu, to dzięki niemu głównie ocena wynosi 4, a nie niżej. Ale to również rzecz gustowna i czysto subiektywna.
Pazura ukradł role postaciom pierwszoplanowym, był rewelacyjny jako rasowy zakapior z bliznami i soczewami a la Popek :) Co do reszty to nie wypada się nie zgodzić - nuda, przewidywalność, pomieszanie z poplątaniem i czerstwota, która zamiast bawić budziła uśmiech politowania na twarzy. Nawet się za bardzo nie pośmiałam, bo takich scen było tyle co kot napłakał. Ktoś kto porównuje ten film do takich klasyków jak "VaBank" niestety popełnia herezję. Już 100 razy lepszy był inny film Machulskiego o podobnej tematyce czyli "Vinci". Tam chociaż fabuła była w miarę spójna i sensowna, no i przy okazji fajnie wypadli aktorzy grający główne role (Robert Więckiewicz, Borys Szyc i Kamila Baar)
> Pazura ukradł role
Thank you from the mountain. "Ukradł" to tak sama kalka, tyle że z angielskiego.
Intryga jest jak dla mnie mało skomplikowana i każdy jest w stanie nadążyć i zaskakuje do oststniej chwili. Natomiast scen historycznych mogło być więcej, ale rozumiem że miały chrakter retrospekcji i powinny trwać dosłownie chwilę, dlaltego Pazura, Więckiewicz i Kot pojawiają się na moment, no jedynie Pazura odorbinę dłużej i pokazuje jakim dobrym jest aktorem i że nawet z najmniejszej roli zrobi perełkę. Postać Kazimierza Dolnego to śmiech przez łzy, ale takie mamy czasy i takich kandydatów, a Jacek Braciak znakomity.
Może to nie jest jego najlepszy film i miejscami braki w budżecie było widać, i czasami były dziurty w fabule, ale mi się ogólnie podobało w kategorii lekka komedia na lato.
a jak się ma do innych filmów np kilera ? chociaz ten sam typ humoru ?? chociaz tam humor był tak magicznie nieuchwytny, wystarczyło że Rewiński jape otworzył i już się ryło cieszyło albo jak człowiek widział zaangażowanie ryby. Teraz filmy już nie są w stanie u mnie takich emocji wywołać :(
Niestety masz rację. Volta odkrywający oszustwo w teleturnieju, potrafiący liczyć w kilku(nastu?) językach, zbijający fortunę na kreatywnych kampaniach wizerunkowych, daje się wrobić jak dziecko na tani numer z koroną. Sama korona przedstawiona w filmie wygląda, jak wycięta z bloku i oklejona Janem Niezbędnym - cholernie przekonujący rekwizyt! Motywacje postaci są cienkie jak śląskie oblaty, a intryga sama w sobie o wiele za bardzo przekombinowana. Retrospekcje, szafowanie datami, to zbędne komplikowanie na siłę. Jako kryminał leży. Jako komedia? To chyba najlepszy żart jaki możemy usłyszeć. Komedia, która jest nieśmieszna. Najlepsze gagi i dialogi pokazuje trailer niestety.
Ogólnie zgadzam się z opinią, ale z koroną to trafiłeś w dziesiątkę :) Zabawka mojego dziecka wygląda poważniej i drożej.
Niestety prawda, choć akurat sceny historyczne uznałbym za jedne z lepszych. Cały film momentami przynudzał - to patrzyłem na ekran, to na smartfona. Istna tragikomedia raczej, z przewagą tragedii niestety. Uważam, że film "Vinci" był o całe niebo lepszy.
"Intryga jest nadmiernie skomplikowana" -naprawdę? to może wróć do oglądania teletubisiów ;-) Żarcik, nie gniewaj się ;-)