Kojarzy ktoś jak szli nad taka przepaścią i jeden z koni spadł, ta scena mi głęboko zapadła w pamięci i w sumie zastanawia mnie czy temu zwierzęciu nic się nie stało. Czasami pisze na końcu filmów, że zwierzęta nie ucierpiały...
Oby bł gumowy czy jakiś inny nie ważne to mnie trochę przestraszyło, tak tylko 4/10 gwiazdek dałam filmowi, bo mi się nie spodobał. Nie był w moim typie... innym mógł się spodobać, mnie nie.
Czy to tak trudno się domyślić, że odpowiedź kierujesz do kobiety... Ten koń bardzo realistycznie wyglądał jak leciał w przepaść :)
Wybacz. Na forach czasem odruchowo pisze z męskimi końcówkami. A co się tyczy realizmu, to komuś zapewne dobrze zapłacono za to, żeby było tak realistycznie. ;-)
Zapewne :) Może to śmiesznie zabrzmi po przeczytaniu, ale z całego filmu ta scena mi najmocniej utkwiła...
Mi najmocniej utkwiła scena końcowa. Litość i człowieczeństwo odmienionego strażnika, który odpokutował swoje winy i został "uwolniony".
A mnie trochę zawiodła tak nagle się ten film skończył, brakowało mi trochę w nim czegoś, żeby zamknąć tą historię, choć z drugiej strony takie niedopowiedzenie co się dalej z każdym z nich stało tez może być dobre. Muszę chyba jeszcze raz wrócić do tego filmu.
Koń jak koń, ale jaki problem mieli twórcy ze znalezieniem odpowiednich zwłok sobowtóra Cedillo (Melquiadesa) :P.
Było na końcu napisane: "No animal was harmed in the making of this film".
A swoją drogą to dlaczego tylko o konie się martwisz? A kojoty to są ci obojętne? A fe! Szowinistka! :)
Nie sądziłam ,że ktoś tak bardzo przejmie się tym postem :) Ja już teraz zmieniam swoje zdanie na temat całości filmu, jest już dużo lepiej, chyba za 3 podejściem już film całkowicie pokocham i nie będę więcej zadawała takich głupich pytań :) A gdzie tam były jakieś kojoty, przepraszam?
Przypominam że to Andrzej Wajda by pionierem zrzucania koni w przepaść (bodajże w Popiolach, podobno to by pomysl jego asystenta - Żulawskiego). Wtedy to byl na pewno żywy koń.
A "Andromeda znaczy śmierć"? z 1971 roku? http://www.filmweb.pl/film/Tajemnica+Andromedy-1971-31495
obrazki umierających zwierząt naprawdę zostają w pamięci i nawet Filmweb gdzies tam o tym pisze. Przypominam że nie bylo wtedy animatroniki itp. A koziolkujące konie w filmach wojennych, westernach itp?
Więc może wszystko jest OK, tylko widzowie zmiękli?
Serdecznie dziękuję za lekcję kinematografii. Wszystko jest OK? Ja nie sadziłam, że ten mój wątek będzie tak żywo rozwijany. A już tak poważnie, cóż poradzę, że przejmuje się losem zwierząt!
ja z innej beczki... jakim cudem ten koń spadł "sam" skoro cała czwórka była do siebie przywiązana a on był "w środku"?:)
Czy aby na pewno byli przywiązani, może tylko tak luźno konie były ze sobą linami przypięte i koń się porostu wyplątał, czy coś w ten deseń innego się mogło wydarzyć. :) W każdym razie koń spadł i koniec, a w sumie to była kukła konia, chyba?
Jasne, że kukła. Naprawdę było to widać, żadne żywe zwierze nie spadałoby w ten sposób, wbrew temu, co powiedział przedmówca budżet na pewno był stosunkowo skromny, co właśnie owa scena z koniem uwypukliła. Poza tym gdyby to faktycznie był żywy koń, to obrońcy praw zwierząt w gwiazdkowym kraju by rozerwali twórców na strzępy. Oczywiście nie jestem w żadnym wypadku za krzywdzeniem zwierząt w imię "dobrych efektów", ale takie praktyki obecnie są w zasadzie niespotykane. Co innego poza planem, zwierzęce gwiazdy wcale nie mają takiego lekkiego życia, ale przed kamerami włos z końskiego łba nie ma prawa spaść, o ile Cię to pocieszy;-)
Scena ta, tak samo jak cała zabawa z gnijącymi zwłokami oraz niewytłumaczona dygresja o zabójstwie przypadkowego gościa, który zbiegiem okoliczności był kochankiem żony zabójcy, była smaczkiem dodanym w panice obrony ciekawości filmu, który był de facto niewypałem.
Koń był prawdziwy, można o tym poczytać na zagranicznym portalu filmowym który zajmuje się stricte ciekawostkami kinowymi. Tak na marginesie, oprócz złamanej nogi i wybitego zęba ,nic mu się nie stało. Miał się dobrze do 2011 roku kiedy to poszedł na przmiał do rzeźni gdzie zrobiono z niego jakże pyszną koninę do hod - dogów.
Zakładając ten wątek w 2012 roku nie myślałam, że będzie on tak długo ciągnięty, zaczyna mnie to bawić.
Nie dziwię się ,że Cię bawi skoro od samego początku był zabawny ,a raczej zadane pytanie o postać konia.
Lubie dopytywać o szczegóły i sama je w filmach odnajdywać. Wiem, że w "Wyjściu prze z sklep z pamiątkami" żadne słonie nie ucierpiały. Tym pytaniem chciałam dać do zrozumienia, że nie jest mi przez to obojętny los zwierząt w filmach.
Ale jak Ty to sobie wyobrażasz ,że w filmie z 2005 roku stracoo tak po prostu konia na potrzeby filmu? Poza tym to nie jest produkcja rodem z kraju trzeciego świata tylko z cywilizowanego jakim jest USA.