Wyobrażacie sobie w dzisiejszych czasach taką pogoń za mordercą czy jakimkolwiek
przestępcą?fajnie że..wszyscy siedzieliby w pociągu i narzekali że pociąg nie jedzie.
Także zwróciłem na to uwagę:) Ta scena wydaje się nierealna. Teraz nikt by nie wściubiał nosa w nie swoje sprawy.
ja też też ze smutkiem stwierdzam że teraz każdy nagle by zaczął bawić się telefonem, ipodem albo dłubać w nosie... niektórzy próbują nam wmówić że co pokolenie jesteśmy mądrzejsi a tak na prawde co pokolenie stajemy się coraz mniej ludzcy...
zlinczowanie tego człowieka w tym filmie nazywasz ludzkim czynem? ja bym napisała, że co pokolenie jestesmy tacy sami
Dokładnie, ta scena jest NIEREALNA... w oczy kole bardzo, niestety... dlaczego policjanci dobiegli (doszli spacerkiem) po X minutach za całym tłumem??
Ta scena jest nierealna, ale wszyscy byli ciekawi jak wygląda morderca. A wtedy to był zwykły przestraszony człowiek uciekający przed tłumem. Nie był przerażający ani straszny. On się bał, a ludzie się nie bali i chyba mieli ochotę go zlinczować. Ciekawy wątek kryminalny, tylko przeraża że milicja samodzielnie za cholerę by go nie dogoniła i że konduktorzy pozwolili wszystkim wybiec z pociągu.
To zależy. Gdyby to był morderca jakiegoś dziecka to pewnie by się Panowie tłumnie wyrwali, zwłaszcza ci obdarzeni potomstwem Nie tak dawno temu był w Polsce lincz, z podobnego powodu.
Inna sprawa. Cybylski igra z losem wskakując do pociągu na co padają prorocze słowa konduktora, że zginie jak będzie taki wariat.
Szkoda chłopa..
Przecież ta scena była symboliczna, nie bez powodu odbywała się na cmentarzu. Moim zdaniem chodziło o pokazanie pragnienia polskiego społeczeństwa, ukarania winnych za krzywdy poniesione podczas wojny/za komuny, bez względu na brak dowodów o winie. Wystarczyło tylko podejrzenie, żeby wszyscy rzucili się w pogoń i dokonali samosądu. Ten przekaz jest aktualny również dzisiaj.
Dla mnie ta scena jest chyba kluczowa w filmie. I pomimo upływu ponad 50 lat jak najbardziej aktualna, czyli chyba uniwersalna.
Kim są pasażerowie pociągu?
Przypadkową zbiorowością anonimową większości w stosunku do siebie jednostek, par, grup ( kobiety pielgrzymujące z kultową figura),które wsiadają do pociągu ze swoimi problemami, marzeniami, nadziejami.
Pomimo prób nawiązania mniej lub bardziej sensownych znajomości przez niektórych, każde z nich ( może oprócz jednej pary) wysiada z pociągu i z powrotem staną się oni dla siebie nic nieznaczącymi, obojętnymi osobami. Właściwie w ich życiu nic się nie zmienia.
Prawdopodobieństwo ponownego spotkania kiedykolwiek w przyszłości jest chyba żadne, chyba że...
Otóż moment kiedy ścigali mordercę był właściwie jedynym momentem w trakcie podróży, kiedy większość z nich połączona była jakąś więzią. Poczuli się wspólnotą. Ścigali i pojmali przestępcę.
Tylko można sobie jednak wyobrazić, że niewiele brakowało, że gonionym byłby nie rzekomy( co też nie oznacza, że faktyczny) morderca, ale Jerzy ( grany przez Niemczyka). Przecież mógł się poczuć zagrożonym. Nie miał właściwie nic na swoja obronę. Na szczęście wszystko się wyjaśniło i to nie on musiał uciekać, ale ten prawdziwy. Przecież gdyby nie przypadek to być może na nim dokonany byłby jedynie słuszny w tej sytuacji lincz
I w tym momencie, a propos uniwersalizmu tego wątku.
Pociągiem jest publiczna przestrzeń dzisiejszej Polski. Podróż to taka codzienna mniej lub bardziej kolorowa rzeczywistość.
Nie chce uciekać się do konkretnych przykładów ( każdy na swój użytek niech posłuży się swoimi),ale wystarczy wyobrazić sobie media, internetowe fora, czy mniej lub bardziej grupowe fobi i uprzedzenia.
Wystarczy, że jakiś idiotyczny tytuł prasowy , czy internetowy portal umieści na swoich stronach sensacyjny "nius" ze znanym wszystkim i 100% pewnym sprawcą i i już daje znać o sobie mało ludzkie odruchy . W tym momencie większość z z nas zamienia się w członka zupełnie anonimowej sfory której jedynym celem jest wykonanie wyroku. Wyroku oczywiście symbolicznego. Nie ważne są wątpliwości, tłumaczenie . Nie ważne że nie odbył się żaden cywilizowany proces, że nie dano szansy obrony oskarżonemu - wszyscy już wiedzą kto jest winny i na jaka karę zasłużył.
Na moment nagonki wszyscy czuja się jedynymi sprawiedliwymi i to wystarczy do dobrego samopoczucia na co dzień.
Tylko nie zawsze trafi się szczęśliwy przypadek, że znajdzie się ktoś poświadczający prawdę oskarżonego, ale może już być za późno. A zresztą w takich sytuacjach wszystko jest ważne tylko nie prawda.
Ale to nie jedyna refleksja która powoduje, że film jest jak najbardziej współczesny.
I przyprawiający mnie o ciarki Ignacy Machowski kopiący mordercę. W filmie, wieloletni więzień Buchenwaldu. Porażający moment.