Aktor, który gra głównego bohatera, jest absolutnym nieporozumieniem i nijak oddaje charakter postaci. Zdecydowanie lepszym wyborem jest Craig w wersji amerykańskiej. Z kolei aktorka wcielająca się w postać Lisbeth pod względem wyglądu być może do niej pasuje, i jest dużo bardziej naturalna od wymuskanej Salander z wersji amerykańskiej (hollywoodzka fryzura, najlepszy motor itd.), jednak jest też zdecydowanie bardziej ludzka niż pierwowzór książkowy, który był totalnie aspołeczny. Dużo w tym filmie niejasności z książką, ale taka już natura ekranizacji. Mimo wszystko jestem rozczarowany.
Tez nie jestem zadowolony. Spodziewałem się czegoś lepszego. Oglądałem go z osobą która nie czytała książki i co chwilę pytała a dlaczego tak i w jaki sposób. Bardzo dużo wątków zostało pominięte, które moim zdaniem są ważne.
A co niby w amerykańskiej wersji było kiczowatego? Film Finchera bije szwedzką wersję na głowę, jest wierniejszy fabule, ma lepszą obsadę, montaż, muzykę, wszystko. Szwedzi się nie popisali.
Chyba raczej odwrotnie..... Mara była idealną Lisbeth, jakby wyjętą z książki a Rapace była nijaka, jednowymiarowa, komiksowa i wyglądała za staro do tej roli.
moim zdanie Noomi Rapace wygląda zbyt dojrzale na Lisbeth. Salander była opisywana w książce na wychudzoną dziewczynę o twarzy piętnastolatki. :P Aktor grający Mikaela pod względem wyglądu jest za to fatalny. Przecież główny bohater był opisywany jako atrakcyjny i dość dobrze zbudowany (chodzący na siłownie itd) mężczyzna. Nyqvist moim skromnym zdaniem nie należy do najurodziwszych.
Zdecydowanie Rapace lepsza; Mara bardzo średnia. Takie Emo Millennium. Mnie bardziej podoba się wersja szwedzka, zdecydowanie.
A mnie nie. Amerykańska znacznie lepsza. No ale Fincher to Fincher - mistrz. On byle czego nie nakręci.