Cullen był postacią o skomplikowanej przeszłości. W filmie nie ma o tym nawet słowa. Jest teraźniejszość bez tego co najważniejsze: łańcucha przyczynowo-skutkowego, który pozwala zrozumieć. Tutaj możemy się co najwyżej domyślać. Uwielbiam Jessicę, cenię Redmayne'a, ale ta dość kameralna historyjka była też zbyt płytka w warstwie psychologicznej. Nie ma żadnej głębi psychologicznej, dwójka aktorów musiała rzeźbić swoje postaci w powietrzu. Bez dobrego scenariusza nie może być dobrego filmu, nawet jeśli zatrudni się tak dobrych aktorów...
Bardzo fajny film. Pamietajcie, ze Charlie to tajemnicza postac. Nie podal do teraz zadnych powodow dlaczego to robil. Moim zdaniem dobrze go pokazali w filmie. Fakt policjanci mogli sie spotkać np. z żoną Charliego itd. Generalnie dać go więcej przed ekran. Rozbudowali fajnie rolę Jessici a jego nie. Tak czy siak nie było tam w ogóle nudy. Przez to, że pominęli oczywistości to było więcej miejsca w filmie na inne rzeczy.
Właśnie ta rozbieżność najbardziej mnie ukłuła. W dokumencie Dopaść pielęgniarza zabójcę jest nagranie z przesłuchania w którym przedstawia powody swoich czynów. Film opierający się na prawdziwej historii kompletnie mija się z prawdą w napisach końcowych.
/spoiler/
Twórcy byli zainteresowani raczej patologiami systemu w stanach niz psychiką mordercy. Nie tyle tym dlaczego to robił, ale - dlaczego mógł. Ale zgadzam się że mogli troche rozwinąć temat przeszłości Charliego
Dla mnie przede wszystkim scena w której Charlie się przyznaje była zupełnie niewiarygodna. Dlaczego to zrobił i jeszcze w obecności detektywa? Przecież nie mieli na niego twardych dowodów i normalnie by go wypuścili.
Nie wierzę że zrobił to bo poprosiła o to Amy. Facet zabił do nawet 400 osób a zmiękł w obecności przyjaciółki? Bzdury.
Zdecydowanie nie wyglądał na zdrowego psychicznie. Może obecność przyjaciółki, która wciąż zachowywała się, jakby jej na nim zależało, to właśnie był ten impuls. A może miał już po prostu dosyć - ciągłe zmiany pracy, brak jakichkolwiek bliskich. A może tak naprawdę od dawna po prostu czekał, aż ktoś go w końcu złapie - w końcu powiedział, że "robił to, bo nikt go nie powstrzymał".
Jak dla mnie wszystkie te opcje są wiarygodne.
Bo nie był zdrowy psychicznie. Cierpiał na chorobę afektywną dwubiegunową i miał za sobą próby samobójcze
Charles nie byl podobny do innych zabojcow. Jemu nie zalezalo na niczym. Na tym, zeby byc na wolnosci tez nie.