Najsmieszniejsze jest to, ze goscie, ktorzy zrobili wiecej dla ludzi (wyrwali chwasty) niz politycy poszli siedziec jak zwykli przestepcy.
Wyrwali chwasty to fakt, ale mimo wszystko dopuścili się zbrodni. Najtragiczniejsze jest to, że policja nie zrobiła nic żeby im pomóc. Ja już nie moge się doczekać, aż jeden ze skazanych napisze książkę o tym co tak naprawde się stało (jeden z nich zapowiedział że jak przyjdzie czas to napisze takową).
Oczywiscie dokonali zbrodni, ale dostali az 25 lat! Zwykli przestepcy dostaja o wiele mniej.
PS. Nie wiem czy juz jakas ksiazka przypadkiem nie wyszla
Nie wiem jak było gdy ogłaszano wyrok ale na dzień dzisiejszy istnieje coś takiego jak "Uprzywilejowane typy zabójstwa" gdzie w pewnych okolicznościach kara minimalna to trzy miesiące. Ten konkretny przypadek można by chyba podciągnąć pod zabójstwo w afekcie za co grozi do roku do 10 lat więźnia. Ale kilkanaście lat temu prawo było chyba nieco inne. 5 lat w takim przypadku to według mnie za dużo przecież oni działali niejako w obronie własnego życia a wcześniej próbowali szukać pomocy u odpowiednich służb. Oni zostali zaistniała sytuacją zmuszeni do tego morderstwa.
W rzeczywistosci było trochę inaczej niż w filmie. Po zidentyfikowaniu ciał dostali wezwanie na policje i tam się jeden przyznał. Byli w kręgu podejrzanych i być może policja by w końcu znalazła jakiś dowód. Ale to tylko gdybanie.
co do wypowiedzi Mothyffa, to właśnie fakt dobrowolnego przyznania się do winy jest kolejną okolicznością łagodzącą. nie znam szczegółów prawdziwej historii, ale sądzę, że musiały być inne niż w filmie (o wiele bardziej obciążające dla sprawców), bo kara 25 lat więzienia (ostatnia przed dożywociem) jest naprawdę niewspółmierna do ich zbrodni, opinia studentki prawa ;>
Miałam kopię wyroku z uzasadnieniem w ręce, ale to było niestety już kilka lat temu w trakcie studiów, a film obejrzałam dopiero dzisiaj... wydaje mi się, że ta historia z dzieckiem za oknem to był wymysł scenarzystów... rosnący dług i nachodzenie rodzin to fakt, pobicie i przetrzymywanie w mieszkaniu Tadeusza to też fakt, same morderstwa były wyjątkowo brutalne, ale tak jak Gonera tłumaczył siebie w filmie, chodziło o to, żeby wyglądało to na porachunki Ruskich, których w tamtych czasach nie brakowało w Warszawie. I warto również nadmienić, że przed zamordowaniem byli torturowani i bici.
Osobiście bardzo się dziwię prezydentowi Komorowskiemu, że ułaskawił Brylińskiego. Jego zachowania nie da się kompletnie zestawić z Sikorą. Tu jednak trzeba podkreślić, że prezydenci byli poddawani presji opinii publicznej nakręconej filmem, artykułami prasowymi i ogólną nagonką na prokuraturę i sąd. W mojej ocenie tam nie miała miejsca na pewno obrona konieczna. Stan wyższej konieczności? Już prędzej, ale mimo wszystko mogli próbować nadal szukać pomocy w policji, prokuraturze, a oni odpuścili i postanowili sami wymierzyć sprawiedliwość. W procesie udowodniono im o ile dobrze pamiętam przygotowanie. Rozumiem jakby miesiące zastraszania (w filmie to tylko 3 miesiące, w rzeczywistości trwało to o wiele, wiele dłużej, ponad rok), ale w moim odczuciu to nie tłumaczy jeszcze zabójstwa. A co do samego wymiaru wyroku, szkoda że dzisiaj takich wysokich nie dają, ale to był 1994 r. Inne czasy niż dzisiaj
Zresztą było minęło, to już stare dzieje - 25 lat, obaj skorzystali z prawa łaski, więc o sprawie równie dobrze można by zapomnieć. Sikora (zagrany przez Borcucha) został ułaskawiony przez prezydenta Kwaśniewskiego w 2005 r., a Bryliński (zagrany przez Gonerę) został ułaskawiony przez prezydenta Komorowskiego w 2010 r.
A tak naprawdę to już od 2006 r. Bryliński przebywał na wolności (Sikora od 2004 r.), więc tak naprawdę nie odbyli nawet połowy swojej kary. Biorąc pod uwagę, że to było podwójne zabójstwo, to aż się tak nie nasiedzieli w tym więzieniu