Jeden z moich ukochanych filmów,choc głowa mnie po nim bolała.Jeden z tych filmów,po którym wychodzisz z kina i nie mozesz przestać o nim myśleć.
Ja myślę szczególnie o tym jak to jest możliwe że Gonera zabił Chyrę trzema uderzeniami pięści. Chyba większy z niego twardziel niż bracia Kliczko. Temat ciekawy ale nie do końca wykorzystany.
Szczególnie interesujące jest to, że z tego co sobie przypominam, losy bohaterów były nieco inne niż w filmie. Wydaje mi się, że kiedyś o tym czytałam.
Adam zabił Gerarda nożem który znalazł w samochodzie (ten od zabójstwa w które miał zostać wrobiony).
Dokładnie, film widziałem pierwszy raz kilka lat temu i czasami wracałem do niego myślami, zwłaszcza jak się słyszy w wiadomościach o wymuszeniach, haraczach i tego typu rzeczach. Zostaje w głowie to na pewno, niedawno go sobie przypomniałem i choć zakończenie znałem to emocje były te same. Momentami to aż ciarki przechodzą na myśl o tym jakie gnidy chodzą po tym świecie, jak można zamienić życie przypadkowej osoby w piekło i po prosto go zniszczyć. I jeszcze jedno, Chyra tu po prostu zagrał tak, że chyba lepiej się nie da, aż samemu by się chciało dać mu w gębę :)
oj tak, Chyra jest stworzony do grania takich sk***wieli , w "Komorniku" kawał gnidy z niego