I nie chodzi mi tu o różnice w poszczególnych wydarzeniach, ale o całkowicie odmienną specyfikę "Krainy Czarów". Pierwotnie było to miejsce, gdzie wszystko jest jak we śnie, pozbawione logiki i nieprzewidywalne. W tej wersji mamy przykładowo Kapelusznika (W książce uosobienie irracjonalizmu), który działa w zorganizowanym ruchu oporu przeciwko złej królowej. Litości, Panie Burton...